Było to w XIX wieku... Siostry Stefania i Karolina Tatin
przygotowując ciasto dla lokalnych w Sologne myśliwych, właściwie przez pomyłkę
wymyśliły ten deser… Tarta z jabłkami po prostu nieco się przypaliła. By
ratować sytuację jedna z sióstr dodała na wierzch trochę ciasta. Deser tak
posmakował, że już na początku wieku był
szeroko znany i obecny w kartach dobrych paryskich restauracji, w tym u Maxim’s.
Od tego czasu istnieją tysiące wersji tarty Tatin, z różnymi owocami ale ta
klasyczna jest według mnie najlepsza i najsmaczniejsza.
Oto przepis Philippa Andrieu z Ladurée
Na formę o 28 cm średnicy
8 jabłek –
u Ladurée to Golden u mnie mieszanka szarej renety i Chantecler: trochę kwasu
trochę cukru
Na Karmel:
5 cl wody
Zagotowujemy
wodę z cukrem aż do uzyskania jasno brązowego karmelu, ciemny będzie gorzki. Uwaga
nie mieszamy. Zestawiamy garnek z ognia i dodajemy pokrojone na kawałeczki
zimne masło – uwaga chronimy ręce bardzo łatwo można się oparzyć!
Jabłka
obieramy i kroimy na ćwiartki, układamy na wylanym w formie karmelu. Wsuwamy
blachę do nagrzanego do 160°C
piekarnika i pieczemy około 1 do 1,5 h.
Gdy jabłka
są upieczone zostawiamy je chwilę do ostygnięcia I pokrywamy ciastem
francuskim. Wsuwamy znów na 35 minut do piecyka na 180°C .
Gdy ciasto
jest upieczone obracamy formę by wyłożyć je na talerz. I odstawiamy do
ostygnięcia. Najlepiej na 2 h. Jak się uda… Przed podaniem znów podgrzewamy w 120°C ma być lekko ciepłe! Jeśli
podamy je z kulką waniliowych lodów… to nie będę pisać co będzie… wypróbujcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz