Po francusku nazywa się je po prostu Pains aux raisins czyli
chlebkami z rodzynkami. Kuszą w każdej francuskiej cukierni bo obok rogalików i
chlebków z czekoladą czyli Pains au chocolat albo w Bordeaux i na południu
Francji – Chocolatine, są właściwie wszędzie dostępne. Jada się je na śniadania
i na podwieczorki. Jeszcze lekko cieplutkie są rozkoszą dla podniebienia jeśli
są dobrze zrobione… czyli z dużą ilością masła, kremu cukierniczego w środku i
rodzynek, znakomitej jakości rodzynek !
Ponieważ od kilku dni dysponuję cukierniczą « Biblią »,
której opis znajduje się pod wpisem musu z czterech czekolad, skusiłam się
dzisiaj na nie. Za oknem zimno i leje… a w domu niebiańsko pachnie !
Przyznam, że kosztowało mnie to sporo pracy, wiele
wałkowania, gdyż ślimaczki są z ciasta drożdżowo-francuskiego, ale warto było.
Zrobiłam ich 48 sztuk bo jak już robić to robić i połowę, w stanie surowym,
zamroziłam w paczuszkach… będą grzały ręce i buzie w najbliższych dniach, na
podwieczorkach i śniadaniach week-endowych.
A dziś na naszym obiadowym stole : na przystawkę był
grejpfrut, na danie główne szaszłyki z piersi kaczej w sezamie, które niedługo
pokażę z kaszą kuskus na sposób orientalny, sery i kawa z czekoladką…
Kolacja – urodziny u Agaty… mojej polskiej psiapsiółki w
Bordeaux, na które już się cieszę !
A przed urodzinami koncert saksofonowy Antka i ekipy z
konserwatorium… bo dziś Antek ma dzień warsztatów saksofonowych… od 9h do 19h30…
zbyt długo jak na takiego malucha… ale cóż, nie ode mnie to zależy.
Na 24 ciastka
Ciasto :
375 g
mąki
25 g
cukru
Lyżeczka soli
15 g
mleka w proszku
25 g
świeżych drożdży
1 jajko
115 g
wody zimnej
40 g miękkiego masła
I 250 g masła do późniejszej obróbki ciasta.
Mieszamy
wszystkie składniki, oprócz masła – 40 g , zagniatając dość twarde ciasto. Dodajemy
miękkie masło i zagniatamy dalej. Chłodzimy owinięte w folię spożywczą 1,5 h w
lodówce. Uwaga będzie rosło!
10 minut
przed wyjęciem ciasta wkładamy 250
g masła do zamrażalnika.
Ciaso
rozwałkowujemy na prostokąt, masło również rozwałkowujemy na posypanym mąką
blacie – u mnie się trochę kruszyło, ale dolepiałam skutecznie.
Masło
powinno mieć połowę rozmiaru protokąta. Wykładamy je na ciasto, prykrywamy
drugą połową ciasta i zlepiamy brzegi, jak pieróg.
Obracamy o ¼ obrotu i rozwałkowujemy
w prostokąt. Składamy nasz już dość duży prostokąt na trzy, tak by została 1/3
prostokąta i następnie jeszcze raz na połowę – mamy 4 warstwy ciasta, w
kształcie prostokąta. Ja zaznaczyłam strzałką, na zdjęciu, brzeg ciasta, który
znajdował się na przeciwko mnie.
Wkładamy do
lodówki na 35 minut. Wyjmujemy, obracamy
o ¼ obrotu – jak na zdjęciu, widać to po strzałce i rozwałkowujemy dalej na
jakieś 6mm grubości. Składamy znów w kopertę 1/3, 1/3 i zostaje nam 1/3. Wkładamy do lodówki na
godzinę.
Krem cukierniczy
Przyrządzamy
w tym czasie…
25 cl mleka
Łyżeczka masła
i pół laski wanilii
To razem
zagotowujemy, wybierając ziarenka wanilii.
W misce
mieszamy 2 żółtka z 50 g
cukru, łyżką mąki i łyżką skrobi kukurydzianej bądź ziemniaczanej. Wlewamy na
to gorące mleko, ubijamy trzepaczką. Odstawiamy na gaz i gotujemy cały czas
ubijając aż dobrze zgęstnieje. Odstawiamy do wystudzenia.
Rodzynki i orzechy
200 g rodzynek sułtanek i jasnych, pół na
pół
100 g orzechów
Całość
nieco siekamy.
Nasze
ciasto dzielimy na pół. Rozwałkowujemy w prostokąt. Pokrywamy kremem, połową
zostawiając 1,5 cm
brzeg, który smarujemy zimną wodą. Pokrywamy rodzynkami i orzechami
krem.Zwijamy całość w rulon i wkładamy na 30 min do zamrażalnika.
Drugi robimy identycznie.
Po
tym czasie kroimy rulon na 2,5 centymetrowe plastry, układamy je na blasze
wyłożonej papierem do pieczenia w dużych odstępach! Niech rosną… około 2,5 h.
Przed
pieczeniem smarujemy rozbełtanym żóitkiem z jajkiem… pieczemy w nagrzanym
piekarniku 180°C
około 15 minut.
Po
upieczeniu pokrywamy syropem: 50
g cukru, 5 cl wody zagotowujemy, dodajemy trochę Marsali
albo wody różanej czy pomarańczowej ( fleur d’oranger). Smarujemy gorące
upieczone ciastka tym syropem, za pomocą pędzelka… I
JEMY, JEMY,
JEMY…