Po pieknej mszy w Antka szkole i zapaleniu trzeciej juz adwentowej swiecy na naszym i koscielnym wiencu... czas na popoludnie z ciasteczkami i z pianinem. Bede grac i bedziemy spiewac koledy bo wycwiczyc sie trzeba choc to moje granie juz gorsze niz studenta pierwszego roku pianina. Caly rok nie gram... albo prawie po czym siadam i chcialabym by szlo a palce jak z drewna... oj, oj...
Staram sie nie myslec o nadchodzacym tygodniu bo strasznie mnie on stresuje i tylko jedna mysl w glowie "jak to przezyc?"
Jutro meza nie bedzie cala dzien wiec bede robic za taksowke do nocy... plus sama mam komisje edukacyjna i lekcje tez. We wtorek zebranie z rodzicami do godziny 21... mam nadzieje, ze nie zemdleje. W srode trzeba bedzie od poczatku od 9 do 18 non stop prawie, w czwartek od 10 do 16 ale Antek ma swoj wielki koncert transmitowany przez radio i TV i musze z pracy pedem, zawiezc go wczesniej tam i sami tez mamy byc na 20... potrwa do nocy... w piatek lekcje ostatni dzien, zakupy, prasowanie, walizki i w niedziele do Polski... zmeczylam sie samym pisaniem.
Ide pograc koledy i Jesc ciasteczka!