« Narodził się Jezus…
Jest właśnie noc betlejemska, noc zaskoczenia, noc oczu oczarowania. Na lężącą w żłóbku postać narzucają się wciąż nowe obrazy. Oto jeden z ostatnich już zupełnie współczesny.
Mały drewniany kościółek, do którego w noc Bożego Narodzenia śpieszą tłumnie ludzie. Pozostawili niedomknięte domy, idą radośni, ufni, otoczeni mrokiem i szelestem skrzypiącego pod nogami śniegu. W kościele stary kościelny przysposobił szopkę. Jest coś wzruszajaącego w przysposabianiu szopki przez starego kościelnego. Do żłóbka nasypał najlepszego, jakie miał, siana, a przed szopką rozsiał najpiękniejszy, jaki tam rośnie, mech. Skoro już musi być siano i skoro już musi być mech, to niechże będą najlepsze – myśli kościelny.
I nie mówcie mu, że to przecież bez sensu, że wtedy było inaczej, że siano z pewnością nie było najlepsze, a mchu prawdopodobnie nie było w ogóle. Albo, że figury w szopce są gipsowe, więc im wszystko jedno… Skoro winy człowieka nie są bez sensu, skoro nie są bez sensu cierpienia i skoro nawet śmierć ma sens, także to siano i ten mech mają swój głęboki sens. Wszystko ma sens.
Nie pytamy zresztą, jaki sens… Dosyć na dziś pytań. Jest przecież noc modlitwy. Więc wsłuchajmy się już tylko w potężny huk kolęd, od którego zrywają się uśpione w dzwonnicy kościółka wrony i od którego dusza człowieka pęka w szwach :
BOG SIE RODZI MOC TRUCHLEJE … »
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz