Cos posredniego pomiedzy mieciutkim paczkiem a chrupiacym faworkiem czyli bugnes jest sprzedawane wlasnie teraz, w ostatnie dni karnawalu w wiekszosci francuskich piekarni. Skusilam sie i ja znajdujac przepis w CVF... to moja skarbnica hi, hi...
a wiec...
500 g maki
drobno starta skorka z calej cytryny, najlepiej eko by pestycydow nie bylo
5 jajek
szczypta soli
100 g miekkiego masla
100 g cukru
2 lyzki ciemnego rumu
pol paczki proszku do pieczenia badz szczypta drozdzy instant
olej do smazenia
cukier puder do posypania
Z podanych skladnikow zagniatamy ciasto, na koniec dodajac rum. Skladamy je rekoma 4, 5 razy i wyrobione zawijamy w folie i chlodzimy minimum 2 h. Nastepnie walkujemy, nie za cienko 0,5 cm, wykrawamy prostokaty jak na faworki ale tylko z otworem w srodku, bez przekladania. Smazymy na jasno zloty kolor. Odsaczamy na papierze kuchennym. Posypujemy cukrem...
Palce lizac... to ciasto pachnie cytryna i rumem, jest znakomite samo w sobie, choc mozna tez siegnac po ocukrzone platki rozy by podac calosc razem do popoludniowej herbaty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz