Nie jest to mazurek z napisami "Alleluja" i z obfitoscia ozdobek. Nie ma w nic sztucznego, zadnych barwnikow, proszkow itp... za to jaki jest pyszny! Robie go co roku, przepis mam po dziadku i po prababci i tak sie ta rodzinna historia kulinarna ciagnie od wiekow juz. W mazurkach to co jest najtrudniejsze to niezwykla kruchos ciasta i jego odpowiednie rowalkowanie. Bo mazurek nie moze byc ani za gruby ani za cienki. Musi byc chrupiacy i w sam raz z dobra iloscia nadzienia. Do czekoladowego upieklam spod, jutro montuje skonczylam bakaliowy i hm mniam...
250 g maki
1 zoltko
50 g cukru pudru
cukier waniliowy
skorka starta z polowy cytryny
125 g masla
1 lyzka smietany - gdy maka jest sucha
Ciasto zagniatamy i chlodzimy 1 h. Rozwalkowujemy dosc cienko na jakies 0,5 cm, robimy tez rabek wokol. Podpiekamy 15 minut nakluty widelcem w 200°C.
Nastepnie smarujemy powidlami sliwkowymi i wylewamy mase bakaliowa: mieszanke bakali pokrojonych z 3 ubitymi zoltkami ze 100G cukru na dosc kremowa beze. U mnie bakalie: rodzynki, suszona zurawina, figi, daktyle, morele, sliwki, rodzynki, orzechy wloskie.
Wesolego!
Po prostu mazurek który niczego nie udaje :-) prawdziwy, naturalny i...bezkonkurencyjny w smaku :)
OdpowiedzUsuńProszę napisać ile powinno być tych bakalii. 20 - 30 dkg wystarczy?
OdpowiedzUsuńTak z pewnością.... Robię to trochę tradycyjnie stad brak precyzji, lubię jednak gdy jest ich na ciescie 1-1,5 centymetrowa warstwa.
UsuńA beza na pewno ma być z żółtek?
OdpowiedzUsuń