piątek, 11 września 2020

Chleba naszego powszedniego... czyli o chlebie we Francji slow kilka.





Ktoz nie lubi chleba? Nie znam takich osob. I trzeba przyznam, ze we Francji mamy chlebowy RAJ! Tyle gatunków, tyle roznych mak, tyle specjalności regionalnych. Tak Francja to nie tylko nieśmiertelna bagietka z białej maki ale tez cala, ogromna roznorodnosc. 
W Bretanii odkryłam nowa bagietkę, te wypiekana na zakwasie z maki gryczanej! Gryka Bretania słynie. Z gryki robi sie naleśniki galettes i wypieka chleb. 

Mam to szczęście, ze w centrum miasta, w 5 minut od domu mam 2 piekarnie Thierry Bouvier, znakomitego piekarza i ciastkarza. W sobotni poranek mam tez rynek Lices a na nim pelno sprzedawców chlebów wypiekanych w starych piecach z kamienia, na drewnie... z takiej czy takiej maki w takiej czy innej formie. 

Gdy pracuje kupuje chleb 1 raz w tygodniu, porcjuję i zamrażam bo nie mam czasu na codzienne latanie. Na wakacjach pozwalam sobie na luksus codziennego chodzenia do piekarni. 

Ciekawa jestem ile jecie chleba w tygodniu i jakiego? 
U nas króluje chleb ekologiczny, zawsze na zakwasie po dlugiej fermentacji. Jemy go codziennie na sniadanie kazdy po 2,3 kromki i po pol kromki wieczorami do serów. Czyli w tygodniu kupuje jakies 2 kilogramy chleba na nasza 3 osobowa rodzine. To koszt od 10 do 16 euros za te 2 kilogramy w zależności od wybranych gatunków. 
dzis do serów bagietka z gryki...

Ps: Wczoraj na szkolnej stołówce jadłam obiad... a tam chleb tylko biały, przemysłowy... bez zakwasu oczywiscie, typowa fabryczna wata... na taki nawet nie patrze!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz