W zeszla sobote
byliśmy na ślubie. Cudnym ślubie, córki mojej przyjaciółki, Polki z Rennes. Uroczystwości
cywilne i kościelne odbyły się w malutkim bretońskim miasteczku, nieopodal
Dinan, w Léhon. Miało być słonecznie a było deszczowo dopiero po 17h się
rozpogodziło. Ale cóż takie są uroki Bretanii, deszcz i szarość. Jednakze kapelusze, kamien i moc bretonskich kwiatow nawet w taka pogode jest pelna uroku!
Na plancha
czyli cos w rodzaju grilla, kucharz smazyl foie gras i układał je na tostach,
nastepnie przyrządzał mini szaszłyki z krewetek.
Uroczysta
kolacja rozpoczęła się od przystawki: małż Świętego Jakuba podanych na dwa
sposoby: carpaccio i na ciepło w szklaneczkach z sosem i grzybami.
Następnie
przyszła kolej na sery z sałatami.
Na koniec
podano deser: babeczkę z truskawkami, cukierek czekoladowy w płacie brick i tiramisu
w szklaneczce.
Do każdego
dania serwowano osobne wina.
Na koniec był wielki “tort” a właściwie pièce montée pary
młodej…
Każdy z zaproszonych został obdarowny cukierkami :
migdałami w polewie zawiniętymi w tiulowe serwetki… tego rodzaju cukierki
podaje się na wszytskich chrztach i ślubach oraz pierwszych komuniach…
Po północy puszczano lampiony w kształcie serca i były
tańce, które trwały do rana…
Piękne miejsce i ślub :)
OdpowiedzUsuńTez bardzo mi sie tam podobalo...
UsuńWitaj powakacyjnie! Ciekawa jestem, czy podobnie jak ja śledzisz w każdy czwartek masterchefa na tf1?
OdpowiedzUsuńWitaj rowniez... po POlsce, promocji itd... czas cos ugotowac... a ogladam, ogladam tyle, ze tych co ze mna startowali juz nie ma!
UsuńJest Sebastian, w polowie nasz rodak ;))
UsuńBelgio sledze ale nikogo z tych, ktorzy ze mna startowali juz nie ma... Wakacje minely w Polsce, na czesciowej promocji ksiazki, ale to jeszcze chyba nie koniec... i w koncu czas cos ugotowac! Pozdrawiam rowniez!
OdpowiedzUsuńpięknie!
OdpowiedzUsuńLadnie bylo
Usuń