poniedziałek, 19 października 2020

Pieczone kasztany i kwitnące krokusy.


Spędziliśmy wczorajsza niedziele u teściów pod Rennes. Pogoda byla cudna, słoneczna, 16°C na termometrze. U teściów w ogrodzie kwitną olbrzymie, zolte krokusy... podobno to jakas listopadowa odmiana. 

Na początek byl obiad... zupa  kasztanowa, klopsiki i pasta oraz tarta jabłkowa. Potem byl dlugiiii spacer bez maski!!!😍

I jak wróciliśmy dolozylismy drewna dębowego do kominka i zaczęło sie pieczenie kasztanow!
Cale trzy patelnie z dziurkami tego dobra napiekliśmy. Troche sie zjadło od razu a reszta obraliśmy i zamroziliśmy bedzie do zimowego drobiu, na później. 
Zabralam tez woreczek kasztanow do domu. 

Antek zastal u dziadkowi do jutrzejszego wieczora. Ja zabieram sie do pracy pomimo wakacji bo mam cale sekwencje lekcji do przygotowania. 
Dobrego dnia! 






 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz