Troche poturbowany ten poczatek roku... spac mi trudno przez te zgony wokol. Ale coz takie jest zycie. Nigdy nie bylo super prosto i super latwo. Forma jednak sie poprawia powoli ale kazdego dnia po trochu. Sport tylko dzisiaj zawaliłam bo mam spotkanie wieczorem w miescie i sie nie wyrobie.
Sniadanie: szklanka wody, zielona herbata i krem Budwig jak dzien 1
Okolo 10h30 szklanka soku z marchwi
Obiad 13h: mega salatka: awokado, burak, roszponka, tarta marchew i kaupusta, pomidorki i ogórek plus 60 g sera ( mieszam owczy i krowi). Jogurt naturalny.
Podwieczorek: świeże mango i ziola z miodem
Kolacja: 2 lyzki ryzu plus pieczarki duszone z szalotkami i ziołami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz