piątek, 23 czerwca 2017

Zdrowsza 40-stka+ na obczyźnie : 1




 Jestem prawie na wakacjach… prawie bo muszę być dyspozycyjna do 13 lipca, ale narazie nic robić nie muszę, jechać nigdzie nie muszę. Matury zakończyłam wczoraj o godzinie 18.  


Tak więc przede mną sporo wolnego czasu i postanowiłam rozpocząć na moim blogu taki nowy cykl o zdrowiu – z którym miewam kłopoty i o trzymaniu FORMY po 40-stce. Moje dni, spostrzeżenia, produkty.


Natchnęła mnie do tego dzisiejsza wizyta u mojej dietetyczki. Pisałam już o niej od stycznia tego roku. Cel osiągnięty!!!


Ja już tak mam, że jak coś sobie postanowię to to zrealizuję prędzej czy później… uparciuch ze mnie straszny.


 
Wyniki mam wzorowe, no prawie… jeszcze trochę tłuszczu muszę zamienić na mięśnie, ale to potrwa.  


Po pierwsze waga… mam to co miałam przed urodzeniem Antka, w dniu mojego ślubu czyli :


-          58,6 kg


Wzrost się nie zmienił: 165 cm


To jak na mnie bardzo dobry wynik bo mam szkielet gruby, grubokościsty inaczej mówiąc.


 


Ale najpiękniej zmienia mi się kompozycja ciała… rośnie masa mięśniowa, przybyło znów 900 g, a znika masa tłuszczowa – 2,4 kg przez ostatnie 3 miesiące. Poziom minerałów w moim ciele jest maksymalny – co świadczy o dobrym i zdrowym odżywianiu.


Punktem ujemnym jest zatrzymywanie wody i dzisiaj było jej prawie o 2 litry za dużo… ale po takich upałych jakie przeżyliśmy trudno się dziwić. Mam z tym jednak problem.


Niezwykle pozytywnym jest też fakt, że mam niesamowitą formę, mnóstwo energii i od ponad półtorej miesiąca śpię bez prochów! Fakt raz lepiej raz gorzej, ale ogólnie jest dużo, dużo lepiej.
 


Wchodzę więc bez problemu w rozmiar 38 – wersja francuska czyli polskie 36 a włoskie 40 bo co kraj to pomiar.


 


Moje MENU z wczoraj:


 


Śniadanie godzina 7: sok z pół cytryny z wodą; owsianka z jabłkiem i z cynamonem ( 4 łyżki płatków owsianych eko, 125 ml mleka migdałowego); zielona herbata.


 


Godzina 10: Ricoré i plaster arbuza


 


Obiad godzina 12:30: surówka z tartej marchewki ( sos olej rzepakowy i orzechowy po łyżeczce i ocet balsamiczny) – 150 g (około); halibut z patelni 150 g; mieszanka warzyw ( marchew, cukinia, korzen selera) z odrobiną sosu sojowego też z patelni – 150 g; jogurt naturalny. Kawa i kostka gorzkiej czekolady


 


Godzina 16 : podczas pilnowania matur… 0,5 l zimnej zielonej herbaty z lyżeczką miodu i świeżą miętą, mała garść orzechów: 3 włoskie, 5 migdałów, 3 brazylijskie.


 


Kolacja godzina 20: Te oto zapiekane plastry bakłażanów ( 4 dokładnie) z pomidorem i mozzarella di buffala, do tego czosnek, bazylia, oliwa z oliwek, 40 g chleba i duży plaster arbuza!



 


Poza tym co pdane piję tylko wodę.


 


Aktywność ruchowa:  praktycznie żadna oprócz przytargania 10 siat zakupów, i kilku zgrzewek wody mineralnej. Ale było ponad 35°C!


 


MENU na dzisiaj


Śniadanie godzina 7: sok z cytryny z wodą, garść czereśni; 60 g chleba na zakwasie wiejskiego i eko, 60 g twarogu; zielona herbata.


 


Godzina 10: Ricoré i dalej 10 czereśni!


 


Obiad godzina 13: sałata z awokado ½ sztuki (olej rzepakowy, ocet balsamiczny i jak zawsze sól, pieprz i kurkuma!!!! Oraz czosnek); morszczuk 150 g, brokuły 200 g, sos cytrynowy ( masło i cytryna plus szczypiorek  - 2 łyżki), jogurt naturalny, kawa i kostka gorzkiej czekolady.


 


Godzina 16: plaster arbuza, garść orzechów różnych – mała, woda z kokosa eko!

 


Kolacja godzina 20: ryż basmati (150 g ugotowanego) z pieczarkami duszonymi na oliwie (250 g) i z czosnkiem oraz z migdałami. Kawałek sera owczego – 30 g z Pirenejów.


 


Aktywność ruchowa: zbyt mała dzisiaj bo tylko 40 minut marszu do dietetyczki i z powrotem oraz 3 godziny ostrego sprzątania – byłam spocona po… podłogach i innych takich… Może poskaczę na skakance po kolacji na tarasie z jakiś kwadransik ale jeszcze nie wiem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz