poniedziałek, 7 września 2015

Tiramisu i skaramelizowane figi czyli WCZESNO JESIENNA KUCHNIA cz : 1. I o produktach sezonowych słów kilka.

 photo DSCF3870_zpsggekami4.jpg



 

Kalendarzowej jesieni jeszcze nie mamy. W przyrodzie czuć jednak już wyraźne zmiany. Poranki są coraz chłodniejsze nawet do 13-14°C, popołudnia gorące do 29°C bywają, przybywa wokół żółci i czerwieni choć i fioletów nie brakuje. Na straganach rynkowych robi się też coraz bardziej pomarańczowo choć jeszcze wyrazista zieleń i czerwień na nich też gości.

 

Jesień jak lato i jak wiosna są dla mnie, w kuchni sezonami, które można na wiele rozdziałów podzielić. Bo wrześniowa jesień nijak się ma do tej listopadowej. Jej produkty są zupełnie różne i nasz jadłospis całkowice inny bo gdy na listopadową kolację chcę gorącej zupy to na wrześniową sałatka z melonów zagryziona figami w zupełności mi wystarczy.

 

Pomimo zupełnie zwariowanego początku tego roku szkolnego by nie napisać okropnego, smutnego i depresyjnego jeść trzeba… by żyć choć w ubiegłym tygodniu nie jadłam przez ponad 40 h… ale to inna historia.

 

Cóż więc jeść tą wczesną jesienią ? Myślę tutaj o wrześniu i o październiku ?

 

Na pierwszym miejscu OWOCE : figi, świeże soczyste, ukochane ! choć istnieje ich ponad 700 gatunków to tutaj we Francji dostępnych jest 4-5… 80% sprzedawanych we Francji w tych dniach owoców to właśnie FIGI ! Dalej za figami… SLIWKI: węgierki, mirabelka z Lotaryngi czy Reine-claude. A az chwilę pojawią się grzyby: kurki na początek i olbrzymie borowiki. Mniam...

 

MIESA obecnie wszystkie są dobre… choć cielęcina schodzi na dalszy plan.

Jesień nie jest z koleji sezonem na owoce morza… trzeba poczekać z nimi do grudnia no chyba, że je te z mrożonek.

Sery oprócz świeżych kozich twarożków większość jest smaczna w tym sezonie z preferencją dla Reblochon! Z Alp.

 

Wczoraj na przyjacielski obiad zrobiłam tiramisu z figami zainspirowana recepturą jednej francuskiej blogerki kulinarnej, której przepis opublikował CVF. Wyszło cudownie więc i was na ten deser zapraszam!











 photo DSCF3871_zpsqbx8xnj1.jpg
Liscie na zdjeciach pochodza z drzewa figowego z mojego tarasu.

6 porcji

Przygotowanie 30 minut

Chłodzenie – najlepiej cała noc… minimum 5 h w lodówce.

 

10 fioletowych fig

250 g mascarpone

50 g masła

2 łyżki miodu – u mnie lipowy

4 jajka

3 łyżki cukru pudru

Kilka podłużnych biszkoptów

Filiżanka ekspresso z whisky do namoczenia biszkoptów

Kakao do posypania

 

Figi myjemy, kroimy ze skórką na dość grubą kostkę i podsmażamy je 5 minut na patelni, na której uprzednio roztopiliśmy masło z miodem. Mieszamy cały czas bo z fig nie ma być konfitury…

 

Żółtka ucieramy z łyżką cukru do białości. Dodajemy mascarpone i miksujemy całość. Białka ubijamy z pozostałym cukrem na sztywną pianę. Pianę delikatnie łączymy z kremem z mascarpone.

Na dnie naczynia układamy maczane w kawie z whisky biszkopty, na nie wykładamy figi i na koniec krem. Wstawiamy na noc do lodówki. Posypujemy kako przed podaniem.



 photo DSCF3873_zpsc8txgzl4.jpg

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz