piątek, 15 maja 2015
Znacie Kale ? czyli jarmuz? Morszczuk, kale (jarmuz) i frytki z kalarepki.
Po raz pierwszy we Francji! Udało mi się dzisiaj rano dostać kapustę kale! Kristen Beddard napracowała się sowicie by przywrócić do łask nad Sekwaną tę niezwykłą kapustę. Choć jest ona znana od stuleci to po II wojnie, w dobie rolnictwa nawożonego i przemysłowego znikła z naszych rynków.
Ale powróciła do łask kilka lat temu w Ameryce. Jak aktorzy i prezydencka rodzina zaczęli się zajadć tym warzywem nagle zaczęto robić badania i dowiedziono, że kapusta kale to:
- najbardziej odżywcze warzywo jakie znamy… ma taką zawartość witaminy C i K jak żadne inne; pokłady fosforu i magnezu oraz wapnia – dużo więcej niż mleko i sery. Te drobne zielone liście są zabójcą dla złego cholesterolu i dla raka nawet w zaawansowanym stadium.
Muszę sięgnąć po książkę Drew Ramsey’a “Fifty Shades od Kale” bo w niej jest 50 przepisów na tę kapustę… dziś zadowoliłam się najprostszym, znalezionym w internecine – chipsami z kale na oliwie z fleur de sel. Można oczywiście spożywać tę kapustę na surowo ale to wymaga MIłoSCI… bo trzeba po usunięciu środkowych włókień liści pocierać je, jedno o drugie aż nieco zmiękną I podawać z winegrettem… Tak też zrobiłam łączą te chipsy z surową kale.
Pod koniec smażenia chipsów włożyłam do nich nieco zezłocone filety świeżego morszczuka. Całość podałam z frytkami z kalarepki… i odrobiną kaszy kuskus.
Jest to coś pysznego! Smak kale… lekko ostry pod koniec, świeży na początku… chipsy z kale mogłabym chrupać i chrupać. Nawet mój Antek, który np za szpinakiem i sałatą nie przepada a to przecież też zielone liście zajadał taka ż mu się uszy trzęsły…
Więc jak znajdziecie kale to kupujcie w ciemno… a ja z czasem zamieszczę więcej, ciekawych przepisów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz