sobota, 16 maja 2015

Dacquoise z kremem pistacjowym i truskawkami czyli wczorajsza kolacja u przyjaciół…

Dacquoise z kremem pistacjowym i truskawkami czyli wczorajsza kolacja u przyjaciół…


Wczoraj byliśmy zaproszeni do Caludi i do Eric’a na kolację. Antek skończył o 19h swoje granie w konserwatorium. Pojechaliśmy po niego i ruszyliśmy do naszych przyjaciół. Bardzo lubimy z nimi przebywać, piknikować, jeździć na palażę, zwiedzać… A oni uwielbiają Antka.





Wczoraj więc dostał kolejny prezent, który Eric kupił mu w antykwariacie w Saint Malo, kilka dni temu. To pierwsza część historycznej serii o żołnierzach, ich strojach, praktykach… Ten tom obejmuje starożytny Egipt i chronologicznie czasy Ludwika XV… Książka ukazała się w 1920 roku. Mój syn zachwycony!











Klaudia zrobiła aperitif, przystawkę i danie główne, ja przybyłam z deserem. Apetyty nam dopisywały bo nie zostało ani kruszynki: z przystawki, hachi z kaczki i z mojego ciasta! Do tego szampan na aperitif, dla Antka zakupiono specjalnie Champomy czyli szampan dziecięcy, wina z Cahors… Rozmowa toczyła się jak zwykle wokół historii – bo to nasza pasja ale też proponowanej ostatnio i tragicznej reformy gimnazjum we Francji. We wtorek strajkujemy, ja też, przeciwko tej reformie, ale zrobię o niej osobny wpis!











A ciasto moje z mojego regionu się wywodzi na co wskazuje jego nazwa. Dacquoise ( od mieszkańców miasta DAX albo palois od mieszkańców miasta Pau) to coś w rodzaju bezy doprawionej orzechami laskowymi, kokosem albo pistacjami. Zazwyczaj są jego 2 warstwy a pomiędzy nimi maślany albo muślinowy krem, czasem z owocami.





U mnie wersja uproszczona wczoraj – jedna warstwa pistacjowego dacquoise, na tym krem pistacjowy i świeże, francuskie truskawki z gatunku Cléry… bo moich ulubionych Mara des bois jeszcze nie ma…





 

6-8 porcji

Przygotowanie 25 minut

Pieczenie 30 minut – około

 

Dacquoise

5 białek

50 g cukru pudru

135 g cukru kryształu

115 g zmielonych migdałów

25 g posiekanych pistacji

1łyżka pasty pistacjowej ( kupuję gotową w słoiczkach) ale można ją zrobić też samemu miksując pistacje z cukrem pudrem, ewentualnie dodać lyżkę neutralnego oleju np arachidowego.

 

Białka ubijamy z cukrem kryształem na sztywną bezę. Migdały, pistacje i cukier puder mieszamy. Łyżką ubitej piany rozprowadzamy pastę pistacjową i łączymy ją następnie z pozostałą bezą. Tę, na koniec stopniowo, mieszamy z migdałami…

 

Ciasto wykładamy a raczej wyciskamy z rękawa cukierniczego na blachę wyłożoną papierem zaczynając spiralnie od środka i tworząc koło. Pieczemy 30 minut w 155°C.

 

Krem

100 ml kremówki ubijamy z dwoma łyżkami cukru pudru.

Dodajemy stopniowo 250 g mascarpone – ubijamy dalej.

Dodajemy łyżkę pasty pistacjowej I kilka kropel barwnika spożywczego zielonego.

 

Na ostudzony spód wykładamy krem, na nim układamy truskawki. Dekorujemy miętą i posiekanymi pistacjami.

 

 





1 komentarz:

  1. Muszę się rozejrzeć czy mozna u nas dostac pastę pistacjową. Z pistacji tylko pistacje solone, a z nich nic słodkiego sie nie wyczaruje. wiem, bo próbowałam je wyprać i nic ;)
    Uwielbiam pistacje, a lody postacjowe to jest po prostu dla mie kosmos. Mniamm !! (y)

    Pozdrawiamy serdecznie
    Tapenda

    OdpowiedzUsuń