Wczoraj byliśmy zaproszeni do Caludi i do Eric’a na kolację. Antek skończył o 19h swoje granie w konserwatorium. Pojechaliśmy po niego i ruszyliśmy do naszych przyjaciół. Bardzo lubimy z nimi przebywać, piknikować, jeździć na palażę, zwiedzać… A oni uwielbiają Antka.
Wczoraj więc dostał kolejny prezent, który Eric kupił mu w antykwariacie w Saint Malo, kilka dni temu. To pierwsza część historycznej serii o żołnierzach, ich strojach, praktykach… Ten tom obejmuje starożytny Egipt i chronologicznie czasy Ludwika XV… Książka ukazała się w 1920 roku. Mój syn zachwycony!
Klaudia zrobiła aperitif, przystawkę i danie główne, ja przybyłam z deserem. Apetyty nam dopisywały bo nie zostało ani kruszynki: z przystawki, hachi z kaczki i z mojego ciasta! Do tego szampan na aperitif, dla Antka zakupiono specjalnie Champomy czyli szampan dziecięcy, wina z Cahors… Rozmowa toczyła się jak zwykle wokół historii – bo to nasza pasja ale też proponowanej ostatnio i tragicznej reformy gimnazjum we Francji. We wtorek strajkujemy, ja też, przeciwko tej reformie, ale zrobię o niej osobny wpis!
A ciasto moje z mojego regionu się wywodzi na co wskazuje jego nazwa. Dacquoise ( od mieszkańców miasta DAX albo palois od mieszkańców miasta Pau) to coś w rodzaju bezy doprawionej orzechami laskowymi, kokosem albo pistacjami. Zazwyczaj są jego 2 warstwy a pomiędzy nimi maślany albo muślinowy krem, czasem z owocami.
U mnie wersja uproszczona wczoraj – jedna warstwa pistacjowego dacquoise, na tym krem pistacjowy i świeże, francuskie truskawki z gatunku Cléry… bo moich ulubionych Mara des bois jeszcze nie ma…
6-8 porcji
Przygotowanie 25 minut
Pieczenie 30 minut – około
Dacquoise
5 białek
1łyżka
pasty pistacjowej ( kupuję gotową w słoiczkach) ale można ją zrobić też samemu
miksując pistacje z cukrem pudrem, ewentualnie dodać lyżkę neutralnego oleju np
arachidowego.
Białka
ubijamy z cukrem kryształem na sztywną bezę. Migdały, pistacje i cukier puder
mieszamy. Łyżką ubitej piany rozprowadzamy pastę pistacjową i łączymy ją
następnie z pozostałą bezą. Tę, na koniec stopniowo, mieszamy z migdałami…
Ciasto
wykładamy a raczej wyciskamy z rękawa cukierniczego na blachę wyłożoną papierem
zaczynając spiralnie od środka i tworząc koło. Pieczemy 30 minut w 155°C .
Krem
100 ml
kremówki ubijamy z dwoma łyżkami cukru pudru.
Dodajemy
stopniowo 250 g
mascarpone – ubijamy dalej.
Dodajemy
łyżkę pasty pistacjowej I kilka kropel barwnika spożywczego zielonego.
Na
ostudzony spód wykładamy krem, na nim układamy truskawki. Dekorujemy miętą i
posiekanymi pistacjami.
Muszę się rozejrzeć czy mozna u nas dostac pastę pistacjową. Z pistacji tylko pistacje solone, a z nich nic słodkiego sie nie wyczaruje. wiem, bo próbowałam je wyprać i nic ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam pistacje, a lody postacjowe to jest po prostu dla mie kosmos. Mniamm !! (y)
Pozdrawiamy serdecznie
Tapenda