Pichcę sobie dzisiaj pichcę przepyszny obiadek, zdrowy obiadek
i jak zwykle słucham polskiego radia na moim telefonie. Po mądrościach pana
Macierewicza, Agrofakty… i pewnien specjalista mówiący o dramatycznie niskim
spożyciu wołowiny w Polsce 1,5 kilograma rocznie na mieszkańca. Podkręciłam
głos bo strasznie mnie zdziwiły te cyfry. Specjalista ten wyjaśniał, że polska
agencja rolnictwa nagrywa spoty na Youtube by zachęcić ludzi do konsmupcji,
której niski poziom wynika według niego z nieumiejętności jej przyrządzania. Na
to już w ogóle wybałuszyłam uszy bo sposobów przyrządzania są tysiące więc nie
rozumiem problemu ???
A że mnie temat zainteresował a polsko-francuską dziewczyną
jestem to poszukałam sobie informacji… i rzeczywiście… mizernota… te 1,5
kilograma w porównaniu do 27 kilogramów na średniego Francuza… o Amerykaninie
nie wspomnę bo tam to ponad 40 kilogramów. Trump na tym przecież hodowany, choć
nie tylko on…
Średnia na
świecie to 20 kilogramów. Dlaczego Polacy akurat nie ? to pojęcia nie mam…
bo w tłumaczenia pana specjalisty jakoś trudno mi uwierzyć. Nie lubią? Bo
mięcha jedzą przecież w Polsce ogromne ilości i to zazwyczaj 3 razy dziennie…
73,9 kilograma rocznie na osobę – za GUS. 66 kilogramow miesa zjada Francuz
rocznie. W to wliczone są wszystkie produkty mięsne. Obie nacje jedzą stanowczo
za dużo produktów mięsnych bo WHO zaleca tylko 42 kilogramy rocznie. Liczy się
oczywiście też jakość. Już spożycie 50 g wędlin dziennie powoduje wzrost o 40%
zachorowań na raka oraz rozwój cukrzycy typu 2. Ktoś ma w tym interes byśmy
jedli tego aż tyle? Z pewnością!
Podobnie
rzecz ma się z rybami i owocami morza. W PL to 13 kilogramów średnio na mieszkańca
a we Francyji 33,9 kilogramów! W Japonii
dobrze ponad 45 kilogramów. Też przyrządzać nie umieją? Tylko smażyć? Nie wiem
czym wytłumaczyć te fakty?
Na moim
stole dzisiaj ryby… i to pełne omega 3 – świeże sardynki w japońskiej tempurze…
a wieczorem pinik na plaży!
MENU na dzisiaj:
8 h smoothie: sok z jednej pomarańczy i jeden
banan – zmiksowane
Śniadanie godzina 9: sok z cytryny i woda, chleb 60 g , twaróg 60 g , zielona herbata.
Godzina 11: Ricoré i garść czereśni
Obiad 13:30: tarta marchewka z winegrettem, sardynki
w tempurze 4 sztuki, warzywa na sposób azjatycki czyli: pałeczki marchewki,
brokuły, grzyby shiitake podsmażone na 2 łyżkach oleju sezamowego. Jogurt
naturalny. Kawa, kostka gorzkiej czekolady.
Godzina 16:30: mrożona zielona herbata z miętą i miodem,
kilka orzechów.
Kolacja na plaży koło 20: melon, te cudowne słone cakes z
serem Morbier i z suszonymi pomidorami, świeże pomidory, czereśnie… winko
różowe a jak będziemy odjeżdżać koło 22 gałka lodów… u mojej, naszej lodziarki.
Aktywność fizyczna:
Killer z
Ewą Chodakowską – 567 kcal w 45 minut… uff!!!!
Łażenie po
plaży, pływanie w Atlantyku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz