Drugi tydzień już ! Są !!! Francuskie, smakowite
truskawki, które przypominają nam o wiośnie ale też trochę o lecie.
Byłam dzisiaj po zakupy tzw : świeże zakupy po które
jeżdżę raz w tygodniu. I muszę wam przyznać, że uwielbiam te wyprawy. A od
dwóch tygodni nie mogę się napodziwiać, naoglądać, nasmakować i nawąchać.
Na moim kuchennym oknie, wychodzącym na taras jest już cała
kolekcja ziół : bazylia, tymianek, rozmaryn, mięta, pietruszka,
szczypiorek, koperek, kolendra, szałwia…
na tarasie kwitną zresztą tulipany i żonkile choć te ostatenie już
przekwitają… niestety. Są za to w domu w doniczkach.
A w warzywniaku prawdziwa uczta… drugi tydzień są szparagi i
to w trzech gatunkach, są młode cebule ze szczypiorem i młodziutki czosnek, są
sałaty, maluśkie listki szpinaku i innego ziela, są dorodne pęczki rzodkiewek i
młode marchewki… dzisiaj po raz pierwszy kupiłam kalarepki…
No i przede wszystkim są te dorodne, czerwone i słodziutkie
truskawki… te na zdjęciu to gatunek Clery, ale są też już Gariguette tyle, że
trochę droższe.
I jak tu się nie cieszyć ?
U sprzedawcy serów świeżutkie twarożki kozie… uhmmmm poezja !
Jednym słowem wpadam powoli w zielony, wiosenny kulinarny
szał ! Uwagi garnki !
Z tego też powodu zakupiłam kilka nowych talerzy w kolorze ?
Zielonym ! Nie miałam jeszcze takich.
Te radości przeplatają się z kilkoma kłopotami… głównie
moimi zdrowotnymi… Nie jest najlepiej choć najgorzej też nie jest. Wizyta u
laryngologa 13 kwietnia dopiero. Narazie utrzymuję się na powierzchni ale
zupełnie zdrowa nie jestem. Staram się jednak jakoś sobie z tym radzić. Pracy
mam ponad miarę i dopiero teraz wychodzę powoli z bardzo ciękiego okresu. Zbyt
dużo wzięiam sobie na głowę zamiast zadowolić się etatem. Taka moja wada…
Byłam dzisiaj na kontroli u naszej dietetyczki i jest bardzo
dobrze. Kolejne 2 kg
w dół, tak skutek uboczny. Wyniki badań bardzo dobre.
Cieszę się, że żyję, ot tak zwyczajnie !
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz