Dziś trzecia adwentowa niedziela. Jak się ściemni zapłoną trzy adwentowe świece plus lampki na choince udekorowanej wczoraj i inne świece w domu tez. I cieszę się bo przynajmniej szarość zaokiennej nie widać ! Szarość w Rennes zabija powolutku wszelka radość i trzeba czynić wielkie wysiłki by się jej nie dać. We wtorek moja lekarka pytała "czy deprymuje?" bo liczba depresji w Rennes i w Bretanii w ogóle bije rekordy bo ta szarość... Pytała tez czy bierzemy witaminę D3 bo tutaj to absolutna konieczność. Tak bierzemy!
Wczoraj, w sobotę, wstałam o 6:30 rano. Po śniadaniu o 8:30 byłam już z mężem na zakupach na kolejny tydzień. O 10 wróciliśmy i zaatakowaliśmy sprzątanie. Ustawiliśmy choinkę, przytaszczyliśmy kartony dekoracji z garażu. Po sprzątaniu zrobiłam obiad, po obiedzie dekorowaliśmy dom. Po dekoracjach, popracowałam trochę dla moich klas bo jutro czeka mnie zebranie z rodzicami 5 godzinne - już się cieszę! I na Covid tez w sporej dawce!
Po pracy zrobiłam kolejne adwentowe ciasteczka. Jak się piekły wyprasowałam 2 pralki z ubiegłego tygodnia dolatując co chwile do piekarnika by się nie spaliły! Potem zrobiłam kolacje.
Usiadlam okolo 20. Taka moja "WOLNA" sobota.
A dziś? Niedziela?
Będzie wolniejsza! Wstałam o 7:30. Po śniadaniu przygotowała lekcje na jutro. Około 10 pomogłam Antkowi z exposé o niezależności Indii... Potem telefon i robienie Lasagne na dwa obiady. Teraz stukam tutaj. Za chwile obiad. Po obiedzie wypisze w końcu kartki świąteczne! I upieką kolejne dwa rodzaje ciasteczek bez których nie wyobrażam sobie Adwentu... tak już mam.
A od jutra ostani tydzień pracy.
Na zdjeciach macie maślane serduszka z żurawiną! Przepyszne!
I zmisterne czyli bawarskie gwiazdki migdałowe z cynamonem tez przepyszne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz