Wigilia coraz bliżej i mam pełne ręce roboty. Ale kocham ten czas! Dziś przyszedł czas na tradycyjne makowce... smak i zapach tych Świat jak dla mnie. Robione ręcznie, z drożdżowego ciasta, które długo wyrastało na zaczynie drożdżowym. Robione bez masy makowej, w której jest 70% wody oraz sporo dodatków typu olejki sztuczne i inne chemikalia... ale z normalnego maku, z bakaliami... Po prostu pyszne!
Na 3 spore makowce
Ciasto
500 g maki
180 ml mleka ciepłego
42 g świeżych drożdży ( plus łyżeczka cukru i maki na zaczyn)
150 g stopionego i ostudzonego masła
6 lyzek cukru
6 zoltek
wanilia
Z mleka i drożdży robimy zaczyn. Żółtka ucieramy z cukrem. Dodajemy do maki. Następnie wlewamy wyrośnięty zaczyn drożdżowy i zaczynamy wyrabiać ciasto. Dodajemy stopniowo masło i wyrabiamy dalej. Cale wyrabianie trwa około 20 minut - ręczne wyrabianie.
Odstawiamy w cieple miejsce pod ściereczką do wyrośnięcia. Ciasto musi potroić swoją objętość.
Masa makowa
400 g maku
100 g rodzynek
100 g skorki pomarańczowej
50 g posiekanych orzechów bądź migdałów
150 g cukru
6 bialek
1 lyzka miodu
Kupuje już mak zmielony bo nie mam tutaj, we Francji, maszynki by go zmielić. Zalewam mak wrzątkiem. Przykrywam talerzykiem i odstawiam na minimum 30 minut. Następnie bardzo dokładnie, na płótnie odcedzam.
Dodaje bakalie, cukier, miód i pianę z białek. Powstaje cudowna masa makowa.
Uwaga - jeśli jest za rzadka... można dodać zmielonych migdałów by ja zagęścić lub ewentualnie nieco bułki tartej.
Konsystencja masy jest trochę wyzwaniem... bo od niej i od ciasta będzie zależeć wilgotność całości. Ja lubię wilgotne makowce!
Rozwalkowujemy nasze ciasto. Smarujemy je masa makowa - wałkuje od razu na porcji papieru do pieczenia, którym będę makowiec owijać. Dodaje tylko trochę maki by się nie przyklejał wałek do ciasta. Ciasto wałkujemy cieni - na jakieś 3 mm by ciasta było mało a masy dużo!
Zwijamy. Końce zwijamy pod spod by nic nam nie wypłynęło. Smarujemy żółtkiem z mlekiem całość i zostawiajac 2-3 cm luzu zwijamy papier wokół - ja spinam zwykłym spinaczem boki... by się całość trzymała. Uwaga ciasto musi oddychać więc końcu nie są podwinięte, rulony maja dziury-jak na zdjęciu na obu końcach.
Piekę w 180-190°C przez 40 minut.
Potem co kto lubi...
Chciałbym znalezc patent na niepękanie??? Może kiedyś Mikołaj czy Gwiazdor mi go przyniesie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz