niedziela, 31 sierpnia 2014
Mirabelkowy deser i menu na nadchodzacy tydzien.
Bardzo, bardzo dawno nie pisałam na moim kulinarnym blogu ale wakacje zaniosły mnie na drugą stronę Atlantyku i samo opisywanie podróży zajęło mi bardzo dużo czasu. Siłą rzeczy za Oceanem oprócz kilku dań u wuja nie gotowałam za to jadłam i próbowałam… bez końca. Czas jednak nie pozwala na opisanie wszystkiego.
Od kilku dni wracamy do normalności ale też do pracy.
Pomyślałam sobie dzisiaj robiąc na obiad pieczonego kurczaka i alzacki makaron Spatzle… że nie mamy deseru a w niedzielę lubię mieć deser na stole. Tak więc zmajstrowałam to cudeńko z tego co miałam w jakieś 20 minut i wyszło pyszne !!!
Wzięłam garść mirabelek – te malutkie i przesłodkie śliweczki nie rosną w moim regionie. We Francji pochodzą z Lotaryngi i stamtąd przywiózł mi je mój dostawca w piątkowy wieczór nakazując konsumpcję w 24h… bo się psują… dziś skończyliśmy zapas.
Tak więc śliweczki umyłam i pestki usunęłam spinaczem – starą metodą zapamiętaną z dzieciństwa. Na dużej patelni roztopiłam trochę masła, dodałam 2 łyżeczki cukru, cynamon i mirabelki – przesmażyłam dosłownie 3 minuty, by jeszcze zostały kuleczki.
Spróbowałam… I dolałam kapkę rumu… wydobył cały zapach i aromat mirabelek – cudo!
Do woreczka wrzuciłam kilka ciastek maślanych rodem z Bretanii, rozbiłam na grubby piasek młotkiem do mięsa. Na dno szklanek wsypałam ciastka, na to gorące mirabelki z sosem… mniam… na to kulkę lodów waniliowych… kilka świeżych mirabelek na wierzch…
Pychota!
A w tym tygodniu?
Będzie gorąco! Upały… tyle, że bez plaży a w pracy.
Plan lekcji? Nie wiadomo jeśli o mój chodzi, jutro mam dostać…
W naszym menu więc letnio:
- fasolka szparagowa w sałatce nicejskiej i z jakąś kaszą,
- grzyby kurki z omletem mniam!
- ratatouille
- Duszone brukwie z marchwią
- pieczony kurczak w tymianku i w cytrynach
- krwisty befsztyk wołowy
- Pieczony łosoś sos z białego masła…
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mniam, bardzo smakowity deser :)
OdpowiedzUsuń