Wczoraj dzień należał do niezwykle udanych ! Było ciepło, letnio, 27°C w cieniu. Pojechaliśmy
więc od rana do moich teściów do Jonzac, jakieś 85 km od Bordeaux , czyli godzina jazdy. Tam
zwiedziliśmy najpierw to średniowieczne miasteczko, o którym opowiem jutro.
Pobawiliśmy się na polach, w naturze, przy młynach… teściowie zrobili smaczny obiad bo pieczoną kaczkę, ja
przywizołam deser i po kawie ruszyliśmy dalej.
Najpierw do
Jarnac, na grób byłego prezydenta François Mitterand. To był człowiek wielkiej
kultury i wiedzy. Podziwiamy go dzisiaj a Antek dzieli tę naszą fascynację od
niedawna po obejrzeniu filmu “Promneur des Champs de Mars” ( Spacerowicz z Pol
Marsowych). Do Jarnac musimy jeszcze w
tym sezonie koniecznie wrócić by zwiedzić muzeum mu poświecone jak i całe to
urokliwe miasteczko.
Z Jarnac
udaliśmy się do Cognac
oddalonego o 15 km .
Tam na godzinę 16 mój mąż zarezerwował zwiedzanie zamku, w którym urodził się
12 września 1494 roku król Francji i wielki mecenas sztuki, przyjaciel Leonarda
Da Vinci, Franciszek I. Zamek ten został w 1795 roku kupiony przez barona Otard
i od tej daty związany z prdukcją luksusowego koniaku.
Na początek
zwiedziliśmy zamek jego średniowieczną i renesansową część. Komnaty, w których
urodził się król, sale balowe I strażnicze zbudowane przez Leonarda. Po czym zeszliśmy do podziemi by podziwiać składy beczek
z koniakiem, maszyny do destylacji trunku, zachowną kaplicę, w której
ochrzczono 3 dni po urodzeniu Franciszka I. Niesamowita dawka wiedzy i wrażeń w
niecałe dwie godziny. Cała nasza wizyta zakończyła się degustacją koniaków od
tych najmłodszych czyli VS do najstarszych XO extra old czyli 60 letnich. Rozpoznawanie
aromatów i wieku trunku mamy opanowane!
Na koniec,
wiedząc, że ojciec mój bardzo lubi koniak kupiłam mu w prezencie jedną z
butelek… uśmiecham się na samą myśl bo takiego koniaku, jestem pewna, jeszcze
nigdy nie pił… Około 18 Antek baraszkował jeszcze w parku w Cognac . Kolację zjedliśmy w Jonzac a później
na 21 dojechaliśmy do domu pełni wrażeń, słońca i niesmowitych smaków w ustach…
no wiem czy ten koniak dla taty do sierpnia dotrzyma chyba otworzymy tę
buteleczkę a dla taty pojedziemy po nową…
dobrego tygodnia wam życzę!
Gdzie tam " naszemu" poznańskiemu zamkowi, do Waszego !!! komnaty, i sale balowe !!! ani ani śladu po nich. Piwnice, owszem są, ale nie słyszałam, aby tam koniak robili :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie
Tapenda
Zamek w Poznaniu tez wyglada pokazne choc jest duzo pozniejszy... i koniaku w nim nie robia... mi sie k kojarzy z lekcjami pianina... cale lata tam chodzilam!
Usuń