poniedziałek, 14 lipca 2014

Piknik pod XI-wiecznym benedyktyńskim klasztorem czyli La Sauve Majeure

Piknik pod XI-wiecznym benedyktyńskim klasztorem czyli La Sauve Majeure




Wybraliśmy się dzisiaj rano na piknik, kilkadziesiąt kilometrów na południowy-wschód od Bordeaux. To tutaj w 1079 roku Gerard z Corbie założył jeden z najpotężniejszych klasztorów między Anglią a Aragonem. Wokół klasztoru powstała osada, dzisiaj miasteczko o tej samej nazwie. Tędy już w Średniowieczu przechodzili pielgrzmi, kierując się w stronę Saint Jacques de Compostelle, trzeciego po Jeruzalem i Rzymie, miejsca świętego, zachodniego chrześcijaństwa. Choć w 1079 Gerard jeszcze nie wiedział nic o wielkiej schizmie z 1054 roku.


0003DS1EWWUKBWJ3.JPG


Salva Major czy Sauvete zadecydowało o nazwie tego miejsca ? Historycy kłócą się do dzisiaj… Klasztor, zaklasyfikowany do dziedzictwa kulturowego ludzkości, przez UNESCO, w 1998, zachwyca swoimi ruinami…



0003DS0DLY3JGP6O.JPG

0003DS0E0KULFDMX.JPG

Przy wejsciu do klasztoru stary budynek jezuickiej szkoly i pozniejszego seminarium nauczycielskiego.

Cisza i majestat tego miejsca przyprawiają nas o dreszcz emocji, zaciekawienia…





Jak tutaj było wcześniej? Skąd rzeźbiarze w XII wieku wiedzieli jak wyglada lew? Jak przedstawić różnego rodzaju potwory, który czyhają na wiernych chrześcijan?  Efekty wyobrażeń są, jak możecie zobaczyć na kilku zdjęciach, znakomite.



0003DS1QUWY6W3QF.JPG


 0003DS1PX2H8PVD8.JPG





Gdy, tak siedzieliśmy w ruinach tego co zostało po Sali kapituły, Eric wstał, wyszedł na środek i rozpoczął swoją spowiedź, mnicha z XII wieku, który skradł jabłka w klasztornym sadzie. Nagle zobaczyliśmy wokół nas, na kamiennych ławach dziesiątki mnichów. Jak go osądzali?! Surowo, bardzo surowo. Podnieśliśmy głowy, nad nami pojawiło się romańskie sklepienie, jakby duch tego miejsca próbował nam coś powiedzić, coś ważnego…


Memento mori, ale też… zostaw coś po sobie, coś co posłuży ludzkości, dobry, piękny ślad…





0003DS0ACT6DCKWW.JPG
Wznosimy toast z Klaudia.

0003DS1AQN2DN71J.JPG
Salatka nicejska, tarta, kaszanka na zimno z rynku z Périgueux... mniam i ser trapistow

 0003DS1CRWAME23C.JPG
Eric czeka na deser, swieze figi i w tych sloiczkach moje tiramisu truskawkowe...


















Jednakże zanim przeszliśmy do tak wysokich historycznych i duchowych uniesień wypiliśmy szampana, celebrując mój tegoroczny sukces – to już moja 10-ta butelka od ubiegłego poniedziałku! Później było jedzonko i butelka wina… na końcu poszliśmy położyć się na trawie, zmożeni… na deser i drobną sjestę. Celebruję i celebruję ten mój sukces i wciąż z przyjaciółmi, z moją rodziną i wciąż się cieszę…

niedziela, 13 lipca 2014

Penne a raczej Maccharoni Piselli (z groszkiem) i menu na nadchodzący tydzień

Durszlak.plPenne a raczej Maccharoni Piselli i menu na nadchodzący tydzień




Penne a raczej Maccharoni Piselli i menu na nadchodzący tydzień


 


Dawno nie pisałam o moich kulinariach, ale też nie robiłam ani nowości ani tego co moja babcia nazywa « wymysłami ». W jej ustach to dość specyficzne słowo określające wszystko to co wychodzi poza utartą przez nią i przez lata tradycję czyli :


-          na śniadanie ma być zupa mleczna bo jest « zdrowa »


-          na obiady zupy i kotlety z ziemniakami


-          w piątki placki zmieniaczane albo inne mączne placki


-          a na kolacje chleb z czymś czyli z kiełbasą, pasztetową i z plastrem pomidora czy ogórka


Muszę przyznać, że od lat już tak nie jem a moje dziecko nigdy tak nie jadło. Różnice kulturowe w tej kwesti pomiędzy Polską i Francją są ogromne!


 


Na przykład dzisiaj na obiad jedliśmy – ostrygi, po 12 sztuk na głowę, do tego cleb z masłem i sok z cytryny, kieliszek białego wina wytrawnego z Graves, następnie kilka plastrów wędzonego pstrąga eko z Pirenejów, młode ziemniaczki z serkiem i ze szczypiorkiem. Na deser kawa i kostka gorzkiej czekolady.


 


Na podwieczorek mamy czereśnie, a na kolację zrobimy to co na zdjęciu bo robiłam ten makaron już kilka tygodni temu, zdjęcia są z czerwca ale wrzucić na blog… czasu nie miałam! Do tego będzie melon na przystawkę.


 


I tak obiady w tym letnim tygodniu:


Poniedziałek – piknik… robię sałatkę nicejską, tiramisu truskawkowe i zabieramy szampan!


 


Wtorek – polędwica wieprzowa pieczna w pomidorkach i pewnie purée


 


Środa – łosoś smażony, sos cytrynowy, ryż


 


Czwartek – sałatka grecka


 


Piątek – befsztyki siekane trochę jak tartar, ziemniaki pieczone


 


I Kolacje


 


Poniedziałek – omlet z duszonymi porami


 


Wtorek – ratatouilles będzie i na środę


 


Czwartek – gnocchi z karczochami z oliwy i suszonymi pomidorami


 


Piątek – fasolka szparagowa z kozim twarożkiem, zapiekanka.


 


Do tego oczywiście sporo surowych warzyw i ogromne ilości owoców. Dziś kupiłam kilogram świeżych fioletowych fig… I ostrzę zęby!


 


A na makaron zapraszam…





2 porcje

 

250 g penne albo makaronu rurek

400 g młodego groszku w strączkach

150 g pociętej w kostkę szynki

Dymka ze szczypiorkiem

4 łyżki gęstej ale nie kwaśnej śmietany – można użyć też mascarpone albo pół na pół.

Sól, pieprz

 

Cebulkę posiekać ze szczypiorkiem, podsmażyć na oliwie, dodać szynkę. Ugotować groszek w oslonym wrzątku – 6-7 minut i osobno makaron. Groszek dodać do dymki i szynki, doprawić, dodać śmietanę.  Podawać razem ze świeżą bazylią oraz parmezanem.