sobota, 18 stycznia 2014

Mus z czterech czekolad i niezwykły prezent ! // Verrine de 4 chocolats selon Christophe Felder

Mus z czterech czekolad i niezwykły prezent !





W czwartek dostałam pocztą prezent niespodziankę, zamówiony przez mojego męża na moje imieniny. Co prawda imieniny dopiero we wtorek i we Francji nikt ich poza mną chyba nie obchodzi, no przynajmniej nie w mężowskiej rodzinie, ale…

Gdy otworzyłam skrzynkę na listy wracając z pracy, z Uniwersytetu i zobaczyłam pudełko z napisami Amazon czegoś się już domyślałam.

 
 
Otworzyłam szybko, w domu i uśmiechnęłam się szeroko bo w pudle był opasły tom “Ciastkarstwo” autorstwa Christophe’a Felder’a, którego przepisy uwielbiam… ostatnio w Adwencie zamieszczałam jego recepturę na Baewarecka. Książkę przeglądałam u mojego szwagra, na podparyskiej wsi w okresie sylwestrowym i bardzo mi się podobała… Jest już w mojej kuchni! Ma ponad 800 stron, 210 przepisów, krok po kroku i podzielona jest na 9 działów:

1 Ciasta i tarty

2 Kremy

3 Dekoracje w ciastkarstwie

4 Klasyczne ciasta

5 Czekolada i małe ciasteczka

6 Ciasta adwentowe

7 Makaroniki

8 Ciastka wiedeńskie i bułeczki

9 Ciasta w miniaturze czyli Mignardises

 

Nie wiedziałam co wybrać, co zrobić bo mam ochotę zrobić dokładnie wszystko…

Zamknęłam oczy i otworzyłam na chybił trafił różowy tom. Lekcja 41, szklaneczki czterech czekolad…  gorzka, biała, mleczna i na wierzchu pistacjowy mus… palce lizać

 

Zachwyciliśmy się! Tak więc gorąco polecam zimny deser na zimowy week-end. I pewnie długo jeszcze będę podawać i wykonywać receptury z tego dzieła, w końcu jak dział marketingowy napisał na okładce jest to “Ostatnia referencja” czyli "Ultime référence" w dziedzinie ciastkarstwa.

 

6 porcji szklaneczek około 175 ml

 

1 h przygotowania i 2 h chłodzenia ( u Feldera jest 30 minut przygotowania ale mi zajęło to równo godzinę)

 

2 listki żelatyny

Po 90 g czekolady gorzkiej 70% kakao, białej i mlecznej

40 g pasty pistacjowej ( można zrobić samemu miksując pistacje z syropem z orgeat ale po prostu same)

25 cl pełnotłustego mleka

50 ml kremówki

3 żółtka

30 g cukru

50 ml ubitej kremówki

 

Szykujemy 5 misek, garnek, 6 szklanek i 8 łyżek

 

Siekamy drobno każdą z czekolad i umieszczamy ją w odrębnej misce. Pastę pistacjową również umieszczamy w misce. Żelatynę namaczamy w zimnej wodzie. Mleko zagotowujemy z 50 ml kremówki, żółtka ubijamy z cukrem. Gdy mleko z kremówką są gorące łączymy je powoli z żółtkami, odstawiamy na gaz by nieco zgęstniało ale nie może się już gotować – powstaje tzw: angielski krem.

 0002QU7B0IMK0BL3.JPG

Pokrywamy stopniowo każdą z czekolad 95 g gorącego płynu i intesywnie mieszamy do rozpuszczenia, prawie całkowitego, czekolady. Uwaga odsączone listki żelatyny przed zalaniem gorącym kremem umieszczamy w misce z pistacjami i z białą czekoladą. W pozostałych nie.

 

Następnie mieszamy każdy rodzaj kremu ze 125 g ubitej śmietanki. Kremy umieszczamy w szklaneczkach najpierw ten z gorzkiej czekolady, następnie białej, mlecznej i na koniec pistacjowy. Chłodzimy.

Jak widać na zdjęciu Mistrza robił to rękawem cukierniczym więc ma równo rozłożone kremy.
 
0002QU7C6FNXTC9A.JPG
 
Ja tylko łyżką więc panuje u mnie artystyczny nieład. Smak jednak… “powala”!

 
 

8 komentarzy:

  1. Wygląda absolutnie fantastycznie! Musi być niesamowicie smaczny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny sposób na deser. I te pistacje, mmm ;) Pozdrawiam, gingerbreath.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. to cholernie dobra książka. Takich wynalazków to jeszcze nie widziałam, ale mam cholernie dobrą pamięć do takowyż, więc pozowlisz że sobie w najbliższym czasie skopiuję tę delicję ... ?

    Pozdrawiamy serdecznie
    Tapenda

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale pyszne.Czekolada pistacje. Jedyne co mnie powstrzymuje, to surowe jajka, nie potrafię przełknąć deserów z nimi w środku. wyobraźnia wówczas rozwija się do granic monstrum... :( może dałoby się jakoś zastąpić?

    OdpowiedzUsuń
  5. Olu, Nashelly, Justyno dziekuje pieknie i polecma bo pyszny jest i nawet dzisiaj po dniu w lodowce smakowal nieco lepiej niz wczoraj!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tapenado tak, ksiazka jest rewelacyjna... przepisy dokladne i te zdjecia!

    OdpowiedzUsuń
  7. Karolino nie masz sie czego bac. Tutaj nie ma surowych zoltek. One sa zalane goracym, gotujacym sie mlekiem ze smietana a nastepnie lekko gotowane na krem do okolo 90°C wiecej nie, gdyz krem sie zetnie i zrobi sie jajecznica slodka... wiec mozna i trzeba go grzac by zgestnial ale nie moze ani wrzec ani bulgotac. W tej temperaturze ... Przyznam jednak, ze nie bardzo rozumiem o co ten strach? Jem surowe jajka od dziecka i nic mi nie jest a czterdziestke na karku nosze...?

    OdpowiedzUsuń