poniedziałek, 16 grudnia 2013

Podwieczorek adwentowy… po niemiecku// Un goûter de l'Avent à la mode allemande

Podwieczorek adwentowy… po niemiecku



 

 

 

Wczorajszym popołudniem udaliśmy się do Klaudi i do Eric’a na Świąteczny podwieczorek. Klaudia jest Niemką, muzykologiem z wykształcenia a Eric jest historykiem. Jesteśmy kolegami po fachu, przyjaciółmi ze względu na wyznawane wartości, i ogólną sympatię… Bardzo, bardzo ich lubię.

Wczoraj w ich mieszkaniu zebrało się międzynarodowe towarzystwo : Niemcy, Anglicy, Francuzi, Meksykanie i ja Polka. Było nas w ciągu popołudnia chyba z 30 albo i więcej osób nie liczyłam, ale samych dzieci było 11 sztuk od 2 roku życia do 18 lat.
 

Na początku uroczyście zapaliliśmy 3 świecę na wieńcu adwentowym Klaudi, później zapłonęły świece na wszystkich kominkach, konsolach i innych meblach. Dzieci zaczęły jeść ! Niesamowity podwieczorek bo muszę przyznać, że ciasteczka Klaudi w kilku rodzajach zwalały z nóg. Były przepyszne ! Mam obiecane przepisy na środę więc może jeszcze coś uda mi się zrobić przed Świętami ? I się tutaj z chętnymi podzielić…


 

Dzieci szybko zjadły po czym Eric, zaprowadził ich do pokoju gdzie przygotował dla nich masę ołowianych żołnierzyków ( zdjęcia będą jak je dostanę) i cała grupa podzieliła się na dwa obozy, opracowując strategię. Oczy mojego Antka aż błyszczały z zachwytu… Eric jest pasjonatem… ma ogromną starą bibliotekę, szable z czasów Ludwika XIV i masę innych rzeczy, map, strojów, kapeluszy. Historyk z prawdziwego zdarzenia !
 
Dzieci bawiły się dobre 2 godziny po czym jak mi doniesiono, mój syn wziął miesięcznik dla którego pisuje Eric i zaczął czytać artykuł o … Napolenie i bitwie pod Waterloo… Eric zaczął go wypytywać co nieco po czym wpadł do salonu i zaczął mówić o “niesamowitym dziecku, które ma zaledwie 8 lat a wiedzę licealisty »… no cóż… dumni byliśmy. Antek nie opuszczał Eric’a na krok i wciąż zadawał mu nowe pytania… skończyło się na tym, że w styczniu pojedziemy razem na week-end do Périgueux, w stronę Dordogne by zwiedzać muzeum i jaskinie z czasów prehistorycznych i jakieś antyczne resztki.

Nie muszę pisać, że dziecko moje wniebowzięte.

 

Była też z nami wczoraj francuska rodzina z ósemką dzieci. On adwokat, ona nauczycielka, wszystkie dzieci w przyszłej szkole Antka, oprócz najmłodszych. Patrzyłam na nich z zachwytem i z podziwem. Wszystkie dzieci niezwykle dobrze wychowane, mądre… Inny świat, gdy o moje liceum chodzi.

Przeprowadziliśmy masę ciekawych rozmów, poznałam znakomitego dziennikarza francuskiego, byłego profesora Sorbony,wielu fajnych nauczycieli, malarza, adwokata i kilku przedsiębiorców, z którymi w dyskusje gorliwe wdawał się mój mąż.
 
 
 
 
 
 
Spędziliśmy cudowny wieczór, pośpiewaliśmy trochę kolęd i w końcu zrobiło się świątecznie, nie tak jak we Francji zimno i bez emocji a wręcz przeciwnie ciepło na zewnątrz i wewnątrz…
 
 

 
ps: moj skromny wklad... w zupelnie innej kolorystyce...

 

4 komentarze:

  1. wspaniały podwieczorek! klimat, jedzenie, super są takie spotkania :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sliczne ciastka. Od razu ze swietami się kojarzą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Magdo ja tez uwielbiam takie spotkania i ciagle mi ich malo!

    OdpowiedzUsuń
  4. Karolino nie tylko piekne ale tez tak pyszne! Na przepisy czekam!

    OdpowiedzUsuń