piątek, 31 maja 2013

Szkolne menu

Szkolne Menu

Wczoraj Antoni przyniósł kolejny plakat z zaspisanym szkolnym menu. Tym razem nie na 8 tygodni jak zazwyczaj ale aż na 12, do końca letnich wakacji. Przyklejam je do lodówkowych drzwi by widzieć i wiedzieć co je w szkole a tym samym dobrze skomponować podwieczorek i kolację, oraz menu week-endowe by nie było powtórek a panowała różnorodność.

Antek bardzo lubi jeść z kolegami w szkole. I ze względów towarzyskich jak i kulinarnych. Zazwyczaj smakują mu szkolne posiłki.

I tak wczoraj np:mieli: przystawkę kawałek pizzy Margarity, danie główne: ceilęcina w wiosennych warzywach, do tego zapiekanka z cukini – flan, sery kozie, pieczywo i nektarynkę na deser. Dzisiaj mają sałatke skomponowaną z wiosennych warzyw na wstęp, Parmentier z ryb – dorsz, sery, chleb i świeży ananas na deser.

 

Restauracja szkolna wprowadza też różnego rodzaju tematykę… jak np: w przyszłym tygodniu mają posiłek z Korsyki… w tygodniu Europejskim, w maju, mają dania z różnych państw wspólnoty… rzadko, ale zdarza się też dania wielkiego szefa – raz w roku.

Ciekawa jestem jak wyglądają teraz w Polsce szkolne stołówki. Dziewczyny mojego brata nie jedzą tam więc nie mam informacji z rodzinnych źródeł. Pamiętam natomiast moją stołówkę z podstawówki, szkoła numer 5 w Koszalinie. Nie było przystawek, była zupa, w wazie i można było ją jeść do woli – to lubiłam, szczególnie barszcz! A drugie danie było zazwyczaj dość mizerne, prawie wcale mięsa tylko makarony, kluski, łazanki… byłam starsznie głodna już 2 h po takim obiedzie… no I nie było deserów…  w domu jadłam po szkole w godzinach bardzo różnych drugi obiad.

4 komentarze:

  1. brzmi smacznie- sama bym z chęcią tak jadła ;)
    Nie wiem, jak to teraz wygląda w Polsce, ale 'za moich czasów' odbierało się z okienka talerz zupy, kawałek chleba, drugie danie i kompot. Zupy- zazwyczaj bardzo do siebie podobne, jakieś warzywne, rzadko można było sprecyzować, co to konkretnie. Drugie- zazwyczaj kawałek mięsa/ pieczeń/ kotlet/ ryba/ ew. jajko + ziemniaki tłuczone i surówka/ gotowane warzywa. Z raz w tygodniu- naleśniki lub makaron. Desery? tylko raz w roku- pączek w Tłusty Czwartek ;)
    W ramach ciekawostki- stołówka studencka we Włoszech, na której się stołowałam do niedawna ;)
    Zestaw składa się z:
    -pieczywo ( 3-4 rodzaje do wyboru lub grisini/ krakersy)
    - sałatka/ warzywa na ciepło lub jogurt/ budyń
    - kawałek pizzy lub zupa lub pasta ( zazwyczaj 3 rodzaje do wyboru) lub risotto
    - mięso/ ryba/ opcja wegetariańska ( zawsze 3-5 pozycji do wyboru)
    - owoc (3-4 do wyboru)
    - napój ( woda lub chemia z bąbelkami, w ilościach nieograniczonych).
    Jedzenie zazwyczaj dobre i porcje takie, że można się najeść (ale nie przejeść). Dużo jednak zależy od okresu- czasem przez 2-3 tygodnie wszystko jest pyszne i je się z przyjemnością, a potem nadchodzi 'gorszy okres' (czyby mieli źle planowane finanse?) i jest po prostu mało i średnio smacznie...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje Kopciuszku. Myśle, ze we Włoszech jest podobnie jak tutaj tyle, ze wiecej pasty i risotta. To okienko w szkole tezpamietam i te karteczki....

    OdpowiedzUsuń
  3. W szkole chyba niewiele od tego czasu się zmieniło.W dalszym ciągu są wazy i marne posiłki. Przynajmniej znane mi dzieci nie są zachwycone tym, co serwuje im szkolna stołówka. Jest nudno i monotonnie. Fajnie, że we Francji zachęca się dzieci do jedzenia nie tylko poprzez wciskanie im mięsa na siłę, co dla mnie było prawdziwą zmorą zwłaszcza, że byłam niejadkiem. Dobrze, że pojawiają się też smakołyki, których chyba żadne dziecko nie odmówi.

    Bardzo mi się podoba Pani blog, Pani styl pisania.
    Pozwolę sobie tu pozostać.

    Pozdrawiam serdecznie
    http://breakforcake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Przykre to.... A u nas dzisiaj dzień z menu z Korsyki w antkowej szkole z dzikiem suszonych, serami stamtąd i kasztanowym ciastem. To fakt dzieci nie zawsze lubią nowości ale to nie oznacza, ze nie należy ich im proponować! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń