sobota, 19 listopada 2011

Roladki rybne z szalwia, raz jeszcze!

Przepis z ksiazki pani Katarzyny Likus, z krakowskiego hotelu "Pod Roza", nie zawiodl mnie po raz kolejny wczorajsza wieczorowa pora. Uwielbiam to danie ze wzgledu na jego charakter, nazywany po francusku "morze ziemia" czyli "mer terre badz terre mer". Uwielbiam je tez za znakomite polaczenie swiezej szalwi z bialym winem i wywarem oraz za doskonaly stopien pieczenia ryby, ktory pozostaje delikatna w srodku, nazywam ja perfekcyjna...

Wczoraj wzielam 3 filety z dorsza, wybralam z nich peseta osci i przecielam je wzdluz na pol.
Lekko posolilam.
Na kazdym filecie ulozylam swieze listki szalwi. Zwinelam calosc w rulon i otoczylam kazdy rulon polowa plastra parmenskiej szynki.
Tak przygotowane roladki podsmazylam z dwoch stron, rowno po 2 minut na oliwie z oliwek - smazymy od strony ryby. Nastepnie ulozylam je w naczyniu do zapiekania i wstawilam na 5 minut do ngarzanego do 200°C piekarnika.
W tym czasie na goraca patelnie po smazeniu ryb wlalam 100 ml wytrawnego bialego wina... skrobalam drewniana lyzka dno by sie soki ladnie polaczyly. Wrzucilam do wina garsc swiezych listkow szalwi. Do tego dodalam 100 ml buliony z ryb, wczoraj posluzylam sie polowa kostki bulionu rybnego Knorr. Zagotowalam calosc, nieco odparowalam i dodalam 50 g zimnego pokrojonego na kawaleczki masla.
Wylozylam roladki na talerze, podalam je z ryzem basmati i z szalwiowo-maslowym sosem...
Niebo w gebie, jak to sie po polsku mowi. Polecam.

Choc dzis jeszcze podam dwa inne znakomite przepisy: Perliczke na parze z ziolowym sosem od Guy Martin i Macarons au chocolat od Pierre Hermé.

2 komentarze: